Dlaczego sadownicy potrzebują własnych tłoczni? Przede wszystkim dlatego, aby zwiększyć konkurencyjność na rynku przetwórczym, a po drugie, żeby mieć udział w przetwórstwie i wynikających z tego zyskach.
Jak widać po cenach za wszelakiego rodzaju jabłka przemysłowe (suchy przemysł, zielone odmiany na musy i przeciery, jabłka na obieranie) mniejsze firmy oferują wyższe ceny niż przetwórcze giganty z zagranicznym kapitałem. Wynika to przede wszystkim ze zwiększającego się popytu na soki NFC/musy/przeciery kosztem soków z koncentratu jabłkowego.
Suchy przemysł – z czerwonych odmian, z przeznaczeniem na soki NFC skupowany jest w cenach 0,55 – 0,60 zł/kg.
Zielone odmiany – takie jak Boiken, Golden Reneta Simirenko, kupowane z przeznaczeniem na musy i przeciery, to stawki rzędu 0,60 – 0,65 zł/kg
Jabłka na obieranie – najczęściej Ligol i Idared powyżej 70mm. Tu większość ofert oscyluje w granicach 0,80 – 1,00 zł/kg.
Warto w tym miejscu wspomnieć o głośnym ostatnio podatku cukrowym. Otóż sok NFC nie będzie nim objęty. W związku z powyższym staje się automatycznie bardziej konkurencyjnym produktem w porównaniu ze słodzonymi sokami z zagęszczonych koncentratów. Co więcej, małe tłocznie będą mogły zaoferować wyższe stawki. Dlatego w interesie sadowników jest jak najwięcej tłoczni i przetwórni z polskim kapitałem.
Karol Pajewski