Od dwóch tygodni sytuacja na rynku jabłek jest fatalna. Ceny pod koniec maja znacząco spadły i od kilkunastu dni utrzymują się na takich samych poziomach. Popyt jest bardzo mały, a sadownicy zadają sobie pytanie: co takiego się stało?
Z krótkiej perspektywy, bo tylko dwóch tygodni można z czystym sumieniem powiedzieć, że na rynku jabłek zapanowała panika. Panika wśród sprzedających objawiała się i nadal objawia otwieraniem kolejnych komór i próbą sprzedaży jabłek za wszelką cenę. Potwierdzeniem niech będą oferty sprzedaży Jonagoreda z KA po 0,50 zł za każdy kilogram jabłek w skrzyni.
Jednocześnie na zachodzie Europy nic takiego nie ma miejsca. Jabłka sprzedają się płynnie, a ceny albo są stabilne, albo nieznacznie rosną (Wykres poniżej przedstawia uśrednione ceny jabłek deserowej w całej Unii). Niemcy i kraje Beneluksu importują jabłka wysokiej jakości z półkuli południowej, ponieważ tamtejsze zapasy jabłek się kurczą. Niestety, nie importują jabłek z Polski, a to zapewne poprawiłoby obecną sytuację. W przypadku naszego kraju znacznie spowolnił eksport na Białoruś. Wysyłki zagraniczne skupiają się przede wszystkim na Bałkanach. W kraju popyt na jabłka spadł na korzyść nowalijek i truskawek.
Zwiększanie podaży przy spadającym popycie musiało się skończyć źle. Tak też się stało, a ceny spadły poniżej kosztów produkcji wraz z kosztem przechowywania. Wyjątkiem jest Golden Delicious i Gala (o ile ktoś ją jeszcze posiada w chłodni). Przy braku możliwości nierzadko cała zawartość komory z kontrolowaną atmosferą kończy na ciężarówce, która zawozi je do zakładu przetwórczego.
Sadownicy zastanawiają się, czy to konsumenci przestali jeść jabłka? Czemu w tak krótkim czasie popyt spadł tak bardzo? Jest to zapewne efekt skumulowania się wszystkich powyższych zmiennych. Równocześnie sadownicy informują, że kupujący wybierają tylko najlepsze partie jabłek, a na półkach marketów nadal sprzedawany jest „przemysł” czterokrotnie droższy niż cena zakupu.
Na sytuacji korzystają pośrednicy, którzy obniżają ceny i mogą wybierać spośród setek ofert sprzedaży. Korzystają również przetwórcy, którzy mają relatywnie dobrej jakości surowiec za bardzo niską cenę. Oni również obniżają ceny zakupu.
Popyt spadł? Poprosimy o statystyki sprzedazy jablek i innych owocow w detalu. Spadku popytu po wykresie trendu cen w UE jakos nie widac. Czyzby niewidzialna ręka? A może łapsko cwaniaka?
Przestańcie wreszcie szukać winy w całym świecie, pośrednikach i marketach. To naprawdę dużo prostsze. Dużo towaru= niskie ceny, mało towaru = wysokie. Sadźcie więc dalej nowe sady będzie na pewno drożej. A zachód czemu nie kupuje?na pewno dlatego że specjalnie chce zniszczyć polskiego wspaniałego i stawiającego od lat na jakość i uczciwość w transakcjach polskiego sadownika.
Teraz co się dzieje to jest po pie…. wszystko drożeje a nasze nic
Jak to, co się stało? Klasa średnia jest do zniszczenia, a sadownicy pod względem przychodów są w tej właśnie grupie. Cała filozofia.
Więcej marketów, więcej…
Widzę , że niektórzy się budzą po 20 latach. Kiedyś można było sprzedać każdą odmianę aby wyglądała dobrze. Jakoś od 2000r pojawiła się moda na nowe odmiany ( akurat te co sadziły grupy czy pośrednicy ) . Tłukli cały czas ,że te , tamte , owamte odmiany się nie sprzedają aż w końcu wszyscy uwierzyli. Smaczne , aromatyczne szły kiedyś na cały świat . Tylko leniuchy nie chciały zawalczyć o inne rynki . Wszyscy na łatwiznę Budować sortownie hajda na Rosję, dopiero embargo zmusiło do szukania innych rynków. Co stracone to inni weszli . Popyt na markę, odmianę czy sport się buduje latami . U nas z zasady próbują się wciskać , a jak nie ma gdzie to jest jak jest . Teraz
Czterokrotnie w sklepach jak jabłka w samych marketach są po 3 lub 3,50 a sprzedają producenci po 0,5 to przebitka jest 6 krotna lub 7 i to w marketach nie mówię o targowiskach gdzie jabłka są po 4 lub 5 zł zapraszam hurtowników na targowiska za 1,5 jak będą sprzedawać np w Kędzierzynie to szybko im zejdą te jabłka zapewniam
Witam. Kiedyś na giełdzie mój były odbiorca którego wykończył market zapytał. A gdzie pana pracownicy sezonowi oraz rodzina chodzą na zakupy czy czasami to nie jest pospolity market. To może tam powinien pan owoce sprzedawac? Miał Gość rację, male targi zamykają, sklepiki padają. Cały handel przejmą duże sieci. To one zarabiają, wraz z dostawcami, czyli grupami „producenckimi”. Pozdrawiam
Polacy podobno przestali kupować produkty polskich rolników jako sankcje za wybór przez wieś antydemokratycznych polityków z PIS i Ziobrystów.