Nie będzie przesadą stwierdzić, że w Polsce trwa gruszkowy „boom”. Niemniej od miesięcy nie brakuje w branży sceptycznych prognoz i opinii. Według nich gruszkowe eldorado nie może trwać wiecznie.
W zasadzie nowe nasadzenia grusz w Polsce ograniczone są obecnie jedynie przez niedobór drzewek. Zainteresowanie produkcją gruszek stymulowane jest przede wszystkim atrakcyjnymi cenami tych owoców w ciągu dwóch ostatnich sezonów, a także trudną sytuacją, jeśli chodzi o sprzedaż jabłek.
Wysoki poziom wejścia w inwestycję i koszty
Podczas swoich wykładów dr Dariusz Paszko (UP w Lublinie) wielokrotnie informował o wyższych kosztach produkcji gruszek. Po pierwsze wyższe są koszty założenia każdego hektara sadu (drzewka i konstrukcje). Droższa jest zarówno ochrona, jak i nawożenie.
W efekcie założenie chociażby trzech hektarów sadu gruszowego „z najwyższej półki” to ogromny wydatek, który dla wielu sadowników stanowi barierę. Z jednej strony to swego rodzaju hamulec przed masowymi nasadzeniami, ale również bardzo drogi wymóg konieczny do spełnienia dzisiejszych wymagań jakościowych, jakie stawiają przed sadownikami odbiorcy.
Całkowite zbiory w Europie
Poniższy wykres przedstawia całkowite zbiory gruszek w Europie na przestrzeni lat. Jak widzimy, tegoroczna prognoza produkcji jest znacznie niższa, niż średnie wolumeny chociażby z poprzedniej dekady. Realiści są zdania, że gdy produkcja wróci do poziomu 2,5 miliona ton lub ją przekroczy, to przestaniemy mówić o „gruszkowym eldorado” i zapomnimy o obowiązujących cenach.