Kupującemu „wszystko” wolno?

wielkie jabłka

Każdy kupujący może w teorii wystawić dowolną cenę zakupu jabłek deserowych. Nawet, jeśli nie przystaje do realiów danego sezonu. Kluczowe jest to, jak sadownicy reagują na tego typu ogłoszenia. W tym wypadku to producenci jako całość kształtują rynek.

Na jednej z Facebook-owych grup o tematyce sadowniczej pojawiła się oferta kupna jabłek deserowych, która wzbudziła niemałą dyskusję. Chociaż kupujący twierdził, że dosyć wyraźnie opisał, jakich jabłek dotyczy oferta, to spotkała się ona z falą krytyki. Czy słusznie?

Zacznijmy od faktu, który wzbudził najwięcej kontrowersji. Przy odmianie Red Jonaprince widniała cena skupu od 0,40 do 1,00 zł za kilogram. To właśnie ta dolna stawka wywołała dyskusje. Cena, jak sam wyjaśnił dotyczyła przerostów (zazwyczaj powyżej 90 lub 95 mm średnicy). Sadownicy byli zniesmaczeni faktem, że podano stawkę poniżej ceny jabłek przemysłowych. Negatywne emocje podsyca niestety ogólna sytuacja na rynku, która nie jest dobra.

W rezultacie wywiązała się burzliwa dyskusja. Sam ogłoszeniodawca wyjaśniał, że cena zakupu jabłek to jedno, a cena sprzedaży to drugie. Wzrosły koszty przygotowania jabłek do sprzedaży i jego zdaniem to jeden z głównych powodów wymienionych stawek. Równocześnie cena jabłek przemysłowych, jaką oferuje za odsortowane jabłka to cena dnia pomniejszona o 25 groszy. Zatem obserwujemy pewną nieścisłość. Ten sam pośrednik informuje o kosztach, które musi przenieść na swoich odbiorców i z których wynikają takie, a nie inne ceny zakupu. Jednak w przypadku jabłek przemysłowych można zauważyć próbę zamortyzowania części kosztów sortowania co równocześnie jest sprzeczne z wcześniejszą retoryką (marża na poziomie niemal 100%). 

Czy zatem krytyka była zasłużona? Oczywiście, że nie! Jako pośrednik działający na wolnym rynku może oferować zakup jabłek po dowolnej cenie. Może nawet oczekiwać, że sadownicy dopłacą przy sprzedaży. To od drugiej strony transakcji zależy czy przykładowa oferta jest atrakcyjna czy nie. Gdyby dane ogłoszenie spotkało się z zerowym odzewem byłby to najlepszy sygnał dla kupującego, że nikt nie sprzeda swoich owoców przy podanych przez niego warunkach. To jest właśnie ta słynna “niewidzialna ręka rynku”. W tym wypadku jest ona w rękach sadowników.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here