Są sadownicy, którzy w ciekawy sposób modyfikują swoje małe, elektryczne sekatory. Usprawnienie pracy kosztem utraty gwarancji na narzędzie. Czy „gra jest warta świeczki”? Co sądzicie o takim rozwiązaniu?
Aby wydłużyć czas pracy sekatora na jednym ładowaniu niektórzy sadownicy decydują się na pewną przeróbkę. Chodzi o takie podłączenie ogniw, aby znajdowały się one w kieszeni kurtki, bądź plecaka. Zatem prąd dociera dłuższym przewodem do narzędzia. Stosowane jest tu równoległe połączenie ogniw, łącząc akumulatory w ten sposób otrzymujemy zsumowane pojemności baterii, a to samo napięcie. Najistotniejsza jest jednak w tym wypadku znacznie niższa masa narzędzia.
Jest to jednak ingerencja w narzędzie, która jest równoznaczna z utratą gwarancji producenta. Warto jest zastanowić się czy „gra jest warta świeczki? Jeśli używamy tańszych urządzeń to można pokusić się o tego typu modernizację. Jeśli natomiast decydujemy się na zakup droższego, markowego sprzętu za około 2000 zł należy poważnie zastanowić się nad tego typu modyfikacjami. Niemniej decyzja należy do właściciela.
Małe sekatory elektryczne z baterią w korpusie to narzędzia, które stają się coraz bardziej popularne przede wszystkim ze względu na ceny. Najtańsze, chińskie urządzenie kupimy nawet za 300 – 400 zł. Markowe sekatory renomowanych firm kosztują powyżej 1500 zł za sztukę.
Mamy w ich wypadku pewne ograniczenie inżynieryjne. Otóż baterie muszą być stosunkowo małe, lecz na tyle pojemne, aby wystarczyły co najmniej na 3 – 4 godziny pracy. Zazwyczaj w zestawach są dwie lub trzy baterie. Ponadto dodatkowe ogniwa można dokupić, niemniej to oznacza kolejne koszty.