Sytuacja w rolnictwie w połączeniu z delikatnie mówiąc mało satysfakcjonującą polityką rolną skutkują coraz gorszymi notowaniami polityków na wsi. Można powiedzieć, że dziś rolnicy wręcz uodparniają się na różnorakie obietnice i wszelkiego rodzaju „kiełbasy wyborcze”.
Gospodarskie wizyty to nic nowego w świecie polityki. Szczególnie popularne były w PRL-u, ale dziś znowu wracają do łask. Specjaliści od public relations doradzają je działaczom różnych partii. W teorii ma to skutkować ociepleniem wizerunku, postrzeganiem danej osoby za człowieka prostego, pracowitego i w efekcie bliższego wyborcy. W Polsce obserwujemy, że tego typu wizyty przynoszą jednak efekt odwrotny do zamierzonego…
Dlaczego tak się dzieje? Wydaje się, że jest to efekt pogłębiającego się rozgoryczenia…
Naszym celem nie jest atakowanie konkretnej partii, lecz zwrócenie uwagi na to, że trudno będzie odzyskać zaufanie rolników i sprawić, że uwierzą w poprawę sytuacji.
Decydenci owszem, odwiedzają gospodarstwa, ale tylko te starannie wyselekcjonowane. Taka wizyta trzymana jest w tajemnicy i dopiero później w mediach pojawia się szczegółowa relacja. „Minister spotkał się z rolnikami”, „Premier odwiedził gospodarstwo” – takie nagłówki widzimy, ale w rzeczywistości wiemy już, że nie wszyscy rolnicy byliby mile widziani na takim spotkaniu… Druga strona medalu to krytyczne głosy rolników po każdym tego typu wydarzeniu.
Galopująca inflacja wydaje się być głównym powodem tak krytycznych głosów. Rolnicy płacą coraz wyższe rachunki, a paragony za te same produkty opiewają na coraz wyższe kwoty. Niestety, inflacji opierają się ceny płodów rolnych, w tym warzyw i owoców. Prowadzenie gospodarstwa staje się coraz większym wyzwaniem.
Obietnic pada wiele, ale nie mają one większego pokrycia w rzeczywistości i co najważniejsze brakuje dialogu. Tego prawdziwego, a nie medialnego… W zamian mówi się o dobrobycie i świetlanej przyszłości polskich gospodarstw… I to z tego względu kolejne wizyty na wsi stają się źródłem internetowych „memów”, a rolnicy najzwyczajniej w świecie mają ich dosyć…