Urzędnicza opieszałość, czy tak po prostu ma być?

gradobicie Belsk Duży

Niestety, gradobicia w tym sezonie przysporzyły kłopotów w wielu gospodarstwach. Obecnie trwa szacowanie szkód, jednak jak to zwykle bywa obieg informacji nie zawsze jest płynny. Chyba dobrze znamy podobne historie. 

Pierwsze gradobicia w rejonie grójeckim pojawiły się już wczesną wiosną. Wtedy wydawało się, że nie powinny przynieść jeszcze znaczących strat, jednak jak się okazuje są one dosyć dotkliwe. Oczywiście, jak to przy gradobiciu szkody są bardzo lokalne i trudno tutaj określić jakiś wspólny mianownik. Warto może napisać tylko tyle, że wiosenny grad nie był jedynym, który się pojawił w trakcie sezonu wegetacyjnego.

Z tego względu w poszczególnych gminach trwa obecnie szacowanie szkód. Sadownicy skarżą się jednak na bardzo opieszały obieg informacji. Niektórzy z nich nie zdążyli nawet złożyć wniosku, ponieważ o upływającym terminie dowiedzieli się zbyt późno lub wcale. Dopiero teraz, kiedy w sadach sąsiadów pojawiły się komisje szacujące szkody, odkryli, że mieli możliwość ubiegać się o rekompensatę…

I nie chodzi tu bynajmniej o wskazywanie konkretnych przypadków, ale zwrócenie uwagi na problem. Jak mówi nam w rozmowie jedna z producentek, której umknął termin – jeśli sadownik jest zobowiązany dopełnić jakieś formalności, uiścić opłatę – wówczas jest o to upominany kilkukrotnie. Otrzymuje telefony, sms-y i ponaglenia. Natomiast, jeśli jest możliwość ubiegania się o jakąś rekompensatę następuje cisza.

Można powiedzieć oczywiście, że upomnienie się leży w interesie poszkodowanego sadownika, jednak dobrze wiemy, jak łatwo mogą umknąć terminy w ferworze ciężkiej pracy… Zdaniem naszej rozmówczyni kwestia przepływu informacji w poszczególnych gminach powinna zostać usprawniona.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here