Plany i zapowiedzi to jedno, a rzeczywista sprzedaż to zupełnie inna kwestia. Na końcu zawsze sytuację zweryfikuje rynek. Ten, niestety, nie jest łaskawy ani dla polskich, ani dla mołdawskich jabłek…
Jeszcze w trakcie zbiorów jabłek, mołdawski Minister Rolnictwa zapowiadał, że kraj stawia sobie za cel wyeksportowanie na rynek Unii Europejskiej 50 000 ton jabłek w tym sezonie. Warto dodać, że w 2021 na rynek UE trafiło zaledwie 1100 ton mołdawskich jabłek. Ponadto politycy i eksporterzy od wprowadzenia rosyjskiego embarga niezwykle aktywnie pracowali nad otwarciem nowych rynków zbytu i zwiększeniem kontyngentu do UE, co bez wątpienia zasługuje na uznanie.
Jak prezentuje się mołdawski eksport w rzeczywistości? Według służb celnych Mołdawii w listopadzie 2022 roku z kraju wyeksportowano około 7 tysięcy ton jabłek. To najniższy wynik listopadowego eksportu w ciągu ostatnich pięciu lat. W tym samym miesiącu 2021 roku eksport był rekordowy – 22,5 tysiąca ton.
Jeśli natomiast chodzi o grudzień to najnowsze dane mówią o eksporcie na poziomie około 8000 ton jabłek. To tylko o 1000 ton więcej niż listopadowy eksport i znacznie mniej niż prognozy ekspertów zrzeszeń sadowniczych. Te wynosiły 10 – 12 tysięcy ton. Zatem eksportowane wolumeny znacząco odbiegają od prognoz i zapowiedzi.
Od polskich eksporterów z kolei dowiadujemy się, że oferty mołdawskich eksporterów w ostatnich tygodniach były wyższe od cen, jakie oferowano za nasze jabłka na zewnętrznych rynkach.
Brak rynku rosyjskiego nie służył polskim sadownikom, a dziś nie służy produkcji w Mołdawii. Chociaż kraj nie jest dużym producentem to nadwyżka owoców musi być przecież „gdzieś” skierowana. Nierzadko są to rynki, na które trafiają także jabłka z Polski, co zwiększa konkurencję i wpływa na spadki cen. Takim rynkiem jest rynek rumuński, który jak dotąd okazuje się dobrym kanałem zbytu z niewielki udziałem jabłek mołdawskich (600 – 800 ton miesięcznie).
źródło: east-fruit.com
Nikt taniej nie sprzedaje niż polacy.brawo my.