Niemieckie Federalne Ministerstwo Rolnictwa, cyklicznie publikuje raport z tamtejszych rynków hurtowych. Możemy dowiedzieć się z niego, skąd pochodzą jabłka, a także tego najważniejszego, czyli cen.
W raporcie uśrednia się ceny z rynków w Berlinie, Monachium, Frankfurcie, Kolonii i Hamburgu. Niemcy tradycyjnie podają ceny za 100 kg. Przeglądając zestawienie, u naszych zachodnich sąsiadów, najwięcej jest importowanych jabłek z Włoch i Francji. Kraj pochodzenia „Polen” zobaczymy tylko … w jednej rubryce.
Hurtowe ceny odmian klubowych mogą wprawić większość polskich sadowników w osłupienie. I tak:
- Jazz – 7,90 do 9,50 zł/kg.
- Kanzi – 7,01 do 8,56 zł/kg.
- Pink Lady – 7,83 do 9,63 zł/kg.
Popularne nielicencjonowane odmiany też znacznie droższe niż na naszych rynkach hurtowych. Golden Delicious – 3,29 do 5,90 zł/kg. To właśnie polski Golden jest w zestawieniu. Niestety z najniższą ceną. Jonagored – 3,08 do 3,60 zł/kg. Red Delicious – 3,90 do 6,10 zł/kg. Gala – 3,89 do 4,83 zł/kg.
Niemcy to największy, pod względem wartości importer jabłek na świecie. Ale kupują obecnie głównie jabłka premium z Włoch, Francji, nieco mniej z Belgii i Holandii. Należy skupić się i próbować sprzedawać jabłka do Niemiec. Niestety nie jest to łatwe, a wie to każdy kto próbował. Dlatego zanim ktoś powie, że nie powinno się kontrolować importu, bo można tym sobie zaszkodzić, niech spojrzy na przykład Niemiec. Potrafią oni doskonale bronić swój rynek. Tanie, polskie owoce od wielu lat nie mają tam wstępu na większa skalę. Dlatego nie ma nic złego w bronieniu naszego rynku przed ukraińskimi owocami.
Karol Pajewski