„Polak – Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki”. Jak się okazuje węgierski rynek owoców jest o wiele bardziej ucywilizowany niż nasz i ceny są bardziej realne w stosunku do praw popytu i podaży.
Wirtualny spacer po największym węgierskim rynku hurtowym w Budapeszcie ma na celu pokazanie, że ten trend cenowy tak samo jak ciepło powinien dotrzeć także do nas, z pewnym opóźnieniem.
Znacznie droższe są jabłka krajowe w cenach 180 – 240 forintów (2,36 – 3,14 zł ). Krajowe morele 650 – 700 forintów (8,51 – 9,16 zł).
Deserowe krajowe wiśnie, rwane z ogonkami, osiągają dość zawrotne ceny 800 – 1000 forintów (10,47 – 13,09 zł).
Koniec sezonu truskawkowego na Węgrzech to wzrosty cen truskawek 800 – 1100 forintów (10,47 – 14,40 zł).
Bardzo drogie są również maliny 2500 – 3500 forintów (32,74 – 45,81 zł). Na południu Węgier plantacje malin ucierpiały z podobnych powodów co w Serbii.
Czytaj także: Południowa półkula odczuwa europejski urodzaj
Ale drożej jest nie tylko w hurcie owoców deserowych. O wiele wyższe od naszych są także ceny skupu owoców do przetwórstwa.
Np. agrest kupowany w województwie lubelskim po 0,40 zł na Węgrzech skupowany jest w cenie ponad 2 zł za kilogram.
Wiśnie w przeliczeniu na złotówki osiągają od 4 do 5 zł za kilogram w tegorocznym nieurodzajnym sezonie. Węgierskie ceny są dobrym wyznacznikiem, ponieważ koszty produkcji i życia są bardzo zbliżone do polskich.
Karol Pajewski