Mimo bardzo małej podaży, ceny śliwek spadają. Winny jest niski popyt. Podobny scenariusz ma miejsce jednak co roku – sytuacja wyklaruje się przy większej ilości owoców na rynku.
Obecnie podaż śliwek jest mała. Zarówno, jeśli chodzi o odmiany najwcześniejsze, takie jak Herman, Kometa i Ruth Gerstetter, ale także o pierwsze partie Cacanskiej Rany. W pierwszym przypadku wynika to małego areału upraw. Jeśli chodzi natomiast o Ranę, plonowanie jest w naszym kraju bardzo loteryjne, szczególnie w przymrozkowym roku.
Wydawać by się mogło, że mała podaż danego owocu powinna oznaczać wysokie ceny, jednak w transakcji biorą udział dwie strony i ogólnie mały popyt na śliwki sprawia, że ceny spadają. Dla przykładu, dziś na rynkach hurtowych ceny znacząco spadły. W przypadku Rany do 4,00 zł/kg, a drobnoowocowe wczesne śliwki można sprzedać w cenie od 2,00 do 2,50 zł/kg.
Jak nieoficjalnie dowiadujemy się od sadowników, ceny w Lublinie i Sandomierzu są jeszcze niższe. Według tych informacji, sadownicy oferują swoje owoce nawet za 1 zł/kg. Wynika to z bardzo małego zainteresowania śliwką na tamtych rynkach. – Nie pomoże nawet stawka 50 groszy, jeśli nie ma kupca – komentują sadownicy.
Drugim powodem takiego stanu rzeczy jest specyfika handlu detalicznego pośredników zaopatrujących się na rynkach hurtowych. W skrócie można powiedzieć, że nie włączyli oni jeszcze śliwek do swojego asortymentu.
Niestety, można przypuszczać, że z takim stanem rzeczy będziemy mieli do czynienia jeszcze przez kilka dni. Sytuacja wyklaruje się, gdy na rynku będą większe ilości odmiany Lepotica. Razem z tą odmianą zacznie się handel śliwkami w grupach producenckich, a także eksport.