Historia pokazuje, że nie raz oferenci tańszych owoców wypierali droższych konkurentów z danego rynku. Dziś na rynkach arabskich najtańszą ofertą „szczycą” się Turcy. Wynika ona z załamania gospodarczego, ale sytuacja może się zmienić diametralnie.
Sytuacja gospodarcza w Turcji ma kluczowe znaczenie w opisywanym zagadnieniu. Obecnie inflacja w kraju zbliża się do 40%. Prognozy na maj mówią nawet o przekroczeniu progu 50%. Tak błyskawiczny spadek wartości pieniądza całkowicie rozregulował turecką gospodarkę. Rok temu za dolara trzeba było zapłacić 7 lir, obecnie już 13 lir. Kurs rośnie.
Wspomniana inflacja daje obraz tego, jak na tureckim kryzysie korzystają importerzy jabłek z krajów arabskich. Za taką samą ilość dolarów amerykańskich są w stanie kupić znacznie więcej jabłek. Zatem ta sama ilość jest z ich punktu widzenia relatywnie tańsza.
Wszyscy kupcy szukają najlepszych ofert. Tak samo jest na międzynarodowym rynku jabłek. Mam tu zastosowanie stara zasada CCC, czyli „cena czyni cuda”. Analizując krajowe koszty produkcji, konkurowanie ceną może stać się niemożliwe w najbliższych latach. Pozostaje jakość.
Najprawdopodobniej będzie to sytuacja przejściowa. Chociaż ekonomiści mają wątpliwości to turecki bank centralny prognozuje, że poprzez swoje działania doprowadzi do spadku inflacji. Pod koniec 2023 roku ma ona spaść do celu inflacyjnego, czyli do 5%. O zagadnieniu pisaliśmy również w artykule: Dzięki taniej walucie Turcja wcześniej skończy sezon handlu jabłkami?
Może nas także czekać scenariusz w którym Turcja wyprzeda się z zapasów jabłek wcześniej niż w poprzednich latach. Takiego zdania są także tureccy eksporterzy. Wówczas sytuacja na międzynarodowym rynku może się gwałtownie zmienić, a popyt przeniesie się na jabłka z innych krajów.
źródło: obserwatorfinansowy.pl