Jan Krzysztof Ardanowski zainicjował w Belwederze spotkanie na temat sytuacji na rynku owoców. Najwięcej uwagi poświęcono rynkowi jabłek przemysłowych. Można odnieść wrażenie, że były minister postawił przetwórcom ultimatum.
Były Minister Rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski zwracał uwagę na sytuację na rynku jabłek. Jest ona podobna do tej z 2018 roku, kiedy zasiadał na fotelu ministra. Zdaniem Ardanowskiego doświadczenia z tamtego sezonu pokazują, że nawet niewielka interwencja na rynku skutkuje jego stabilizacją. Tak było późną jesienią 2018.
Czy słowa byłego ministra wskazują na możliwość przeprowadzenia tak znaczącej interwencji jak 3 lat temu? Wówczas zdecydowano się na skup interwencyjny.
„Oczekuje się, że Ministerstwo podejdzie do problemu odważnie, opierając się na doświadczeniach z 2018 roku”. Wszystko zależy od interpretacji. Powyższe słowa można równie dobrze zrozumieć jako swego rodzaju ultimatum. Jeśli przetwórcy będą chcieli wykorzystać swoją przewagę kontraktową w takim stopniu jak w 2018 roku to nie wykluczona jest podobna interwencja.
Jan Krzysztof Ardanowski dodał, że cena jabłek przemysłowych na poziomie 0,35 – 0,40 dawałaby godziwy zysk zarówno sadownikom i przetwórcom. Jak zaznaczał były minister podawanie takich stawek nie jest na rękę przetwórcom i zapewne będą jej przeciwni. Rolą Ministerstwa jest interweniowanie.
W 2018 zanim ruszył skup interwencyjny przyszedł mróz i zmroził jabłka i sytuacja sama się rozwiązała. Pana Adamowskiego skup interwencyjny zaczął działać na koniec listopada. Więc o czym mowa.
Jaka jest intencja skupu interwencyjnego jak to samo jablko przerabiają te same zakłady które walą rolnika w ciula i mowiw to ja wlasciciel skupu i osoba która w 2018 prowadziła Skup interwencyjny.Zeby taka sytuacja unormować państwo musi.posiadac swój zaklad przetwórczy a nie korzystać z zakładów tych które kupują jablko .
Nie ma lepszego sposobu jak zero , powtarzam zero !!! dostaw przemysłu do skutku aż minimalna cena 0,40 zł zostanie zaakceptowana przez przetwórnie. Rolnik musi zrozumieć , że nawet jeśli częściowo straci bo mu jabłko zgnije to resztę sprzeda po min. 0,40 zł . Chrońmy swoją godność i nie dajmy się upodlać. By wygrać powinniśmy w danych regionach wystawić przedstawiciela (najlepiej z jakiegoś związku) który by nas reprezentował – dotarł do największej liczby sadowników z danego terenu z listą gdzie sadownicy zadeklarowali by że nie będą dostarczać jabłek po niższej cenie niż 0,40 zł . Niestety same apele nic nie dają ale takie wspólne deklaracje już w jakiś sposób wiążą i stajemy się wtedy solidarni i silni.
Jeśli związkowcy nie pójdą tą drogą tzn. przedstawiciel w regjonie i wspólna deklaracja wiążąca sadowników to znów przegramy. To samo dotyczy jabłka deserowego – wystawić przedstawiciela – pełnomocnika (reprezentanta jak największej liczby w danym rejonie sadowników ) by w ich imieniu przdstawił cenę jabłka oferowaną przez sadowników. Oczywiście przedstawiciele sadowników z różnych regionów powinni być ze sobą w stałym kontakcie by informować się przynajmniej o swoich poczynaniach dotyczące ceny i przedewszystkim ilości pozyskanych sadowników co do wspólnej deklaracji . Rolnik nie jest zorganizowany i sam nie może negocjować ale gdyby pójść tą drogą jak opisałem na pewno byśmy wygrali.