Pogoda nie oszczędza sadowników od początku tego sezonu. Wypadkowa wszystkich tegorocznych anomalii objawia się w widocznym aktualnie silnym opadaniem zawiązków. Gołym okiem widać który z nich dotknie ziemi, zanim jeszcze zdąży urosnąć. Wyraźnie ciemniejszy kolor, wyschnięte, zmarszczone i węższe ogonki to argumenty przeciw owocowi na jesieni.
Powstaje pytanie czy to opad czerwcowy zwany świętojańskim? Niestety NIE! Sezon pod względem pogodowym nie jest aż tak przyspieszony, że opad świętojański (zazwyczaj rozpoczynający się około 15 czerwca) byłby miesiąc wcześniej. Sytuacja w sadach to wypadkowa ubiegłego roku i maksymalnego wysilenia drzew, a także tegorocznej wiosny. Opadają zawiązki niezapylone, przemrożone i słabsze.
Lustracja sadu Karola Pajewskiego w Mogielnicy
Lustracja sadu Cezarego Rokickiego w Białej Rawskiej
Pojawiają się również opinie sadowników jakoby do obecnego opadania zawiązków mogły się przyczynić spadki temperatur w listopadzie 2018 roku do poziomu nawet -17˚C. Mokry wrzesień i październik nie pozwoliły drzewom na odpowiednie przejście w stan spoczynku, a ciągle zielone liście i pędy nagle zostały poddane działaniu bardzo niskich temperatur. Najgorzej jest w grupie ‘Jonagoldów’, ‘Idaredzie’ i ‘Szampionie’. W efekcie do czerwcowego opadu na drzewach może nie zostać wiele zawiązków.
Karol Pajewski
Cezary Rokicki