Podczas naszej wizyty w belgijskim sadzie doświadczalnym w Sint-Truiden (Pcfruit) dużo dyskutowaliśmy o położeniu i punkcie widzenia lokalnych sadowników.
Jaki jest wiec punkt widzenia przeciętnego belgijskiego sadownika? Niestety, ale bardzo często mówi się o konkurencji z Polski, która sprawiła, że produkcja jabłek w Beneluksie stawała się przez ostatnie lata coraz mniej opłacalna. W związku z powyższym produceni w większym stopniu decydowali się na oprawę grusz, owoców jagodowych, a w ostatnim czasie także winorośli.
Wysokie ceny gruszek w tym sezonie sprawiły, że zainteresowanie uprawą wzrosło w Polsce, ale także w Belgii na miejscu wyrywanych sadów jabłoniowych nierzadko powstaną kolejne sady gruszowe. W związku z powyższym rośnie również zainteresowanie drzewkami gatunku. Podobnie jak w Polsce, również szkółki w Belgii wyprzedały wszystkie drzewka i mają zamówienia na całą produkcję na dwa najbliższe lata. Sytuacja ta nie do końca podoba się w tamtejszym sadownikom, którzy uważają, że sprzedaż drzewek na Wschód za kilka lat negatywnie odbije się na cenach gruszek produkowanych w Belgii.
Chociaż na północy Belgii mówi się po holendersku i historycznie kraina związana jest z Holandią to warunki prowadzenia gospodarstw są zupełnie inne. Holendrzy czy to w Geldrii czy w Zelandii mają pod dostatkiem wody. Z licznych kanałów można bez ograniczeń nawadniać sady w przypadku suszy. Niestety, ich koledzy w Belgii nie mogą sobie na to pozwolić, ponieważ poziom wód gruntowych jest znacznie niższy, a przez kraj nie przepływa tyle dużych rzek. W związku z powyższym kopanie studni i używanie wód głębinowych do nawadniania jest w bardzo dużym stopniu ograniczone. Zatem chociaż odległości nie są duże to gospodarka wodna jest w rejonie Sint-Truiden (największe zagłębie sadownicze) zupełnie inna niż niecałe 100 km na północ, w Holandii.
Jako najbardziej perspektywiczną uprawę uważa się w Belgii produkcję winogron, a w związku z tym i win. Naukowcy przyznają, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu wina wyprodukowane z owoców, które wyrosły w Belgii po prostu nie były dobre. Dziś zmiany klimatyczne uważane są pod tym względem za pozytywne, a w krótkim czasie w kraju założono ponad 1000 hektarów winnic. Belgijskie wina są jeszcze dosyć drogie, jednak zarówno naukowcy, handlowcy i sami sadownicy uważają, że jest to dobry kierunek zmian. W odwiedzonym przez nas sadzie doświadczalnym już teraz bada się kilka szczepów winorośli. Z każdego z nich produkowane jest wino.