Embargo wprowadzone 1 stycznia 2022 roku znacząco ograniczyło dostęp Białorusinów do świeżych owoców i warzyw. Za sankcje zapłacą także rosyjscy konsumenci.
Prawa rynkowe działają. Mniejsza podaż podstawowych produktów spożywczych skutkowała na Białorusi szybkim wzrostem cen. Aby zapobiec drożyźnie, białoruski rząd wprowadził maksymalne ceny urzędowe na wybrane produkty, w tym na jabłka. Co więcej Białoruś poszerzyła ostatnio listę krajów objętych sankcjami o Serbię.
Nie jest tajemnicą, że po wprowadzeniu rosyjskiego embarga 1 sierpnia 2014 roku, Białoruś stała się największym reeksporterem świeżych produktów z Unii Europejskiej do Rosji. Jak się zatem można domyślać za sankcje skierowane przeciw zachodowi zapłacą także Rosjanie. Niestety zawsze za decyzje rządzących zawsze płacą przeciętni obywatele.
Od początku stycznia warzywa podrożały na Białorusi o 25 – 35%. Owce z kolei o 20 – 40%. Analitycy stosunkowo łatwo wyliczyli, że ten sam wolumen spożytych ziemniaków Rosjanie przepłacą około 1 miliarda dolarów rocznie. Właśnie tak sankcje uderzają w obywateli. Chociaż na embargu bez wątpienia tracą producenci owoców w UE i eksporterzy, to tego typu polityka najbardziej szkodzi cenom w kraju, który je wprowadza.
Co więcej jeśli sytuacja się utrzyma to najprawdopodobniej już w tym sezonie będziemy świadkami wzrostu produkcji poszczególnych gatunków warzyw i owoców. Popyt na produkcję nakierowaną na eksport do Rosji i Białorusi będzie notowany przede wszystkim w Turcji, Iranie i Uzbekistanie. Z drugiej strony logistyka ze wspomnianych krajów jest znacznie droższa. Tak czy inaczej konsumenci na wschodzie bez wątpienia będą płacić więcej za owoce i warzywa.
źródło: east-fruit.com