Opryskiwacz powinien być dobrze wyposażony

opryskiwacze

Jak to jest – nasi producenci opryskiwaczy już od wielu lat oferują nowoczesne
i bardzo dobrze wyposażone opryskiwacze, a w sadach wciąż spotykamy więcej niż „pełnoletni” sprzęt. I nie chodzi tu o wiek i przysłowiowe już „Ślęzy”, które kiedyś zmodernizowały krajowe sadownictwo, lecz o nadal wytwarzane identyczne, pod względem funkcjonalnym maszyny wyposażone w osiowe wentylatory pozbawione deflektorów.

Czyżbyśmy zapomnieli starą prawdę, że jeden nieudany zabieg może kosztować trzy supernowoczesne opryskiwacze? Wiadomo bowiem, że przyczyną połowy nieudanych zabiegów jest technika opryskiwania. Z drugiej strony producenci oferują bogate ponadstandardowe wyposażenie, za które trzeba byłoby dodatkowo zapłacić. Zastanówmy się, czy warto je mieć w swoich opryskiwaczach.

Początkowo dodatkowe podzespoły montowano w celu „wzbogacenia” cech użytkowych i ułatwienia pracy operatora opryskiwacza. Wprowadzono zasadę, że obsługa opryskiwacza w polu powinna odbywać się bez potrzeby użycia narzędzi, co przyczyniło się do modyfikacji wielu zespołów. Znaczący skok jakościowy był odpowiedzią producentów na coraz bardziej restrykcyjne wymogi ochrony środowiska, które nakazują m.in. ograniczenie przedostawania się ś.o.r do środowiska. Dzięki temu opryskiwacze stały się bardziej szczelne i można żywić nadzieję, że przestaną już straszyć żółtawe pasy wyschniętej cieczy użytkowej na skrajach dróg, które nadal są znakiem szczególnym okolicznych sadów.

Udoskonalono układ filtracyjny, który jest niezwykle ważny podczas zabiegu, bowiem nic tak nie denerwuje jak zapychające się rozpylacze. Obecnie zdarza się to bardzo rzadko, w prawidłowo eksploatowanych opryskiwaczach, dzięki wkładom filtracyjnym ze stali kwasoodpornej lub z tworzyw sztucznych o wieczystej niemal trwałości. Dobrze jest tylko sprawdzić przy zakupie, czy są one właściwie dobrane. Należy pamiętać, aby każdy kolejny stopień filtracji był wyposażony we wkład filtracyjny z siatką tak samo lub bardziej gęstą od poprzedniego, czyli: 20–30 mesh (sito wlewowe), filtr ssący (30–50 mesh), filtr ciśnieniowy, sekcyjny i indywidualny (50–100 mesh). Przypominam, że gęstość siatki filtracyjnej wyraża się liczbą „mesh”, czyli liczbą oczek na długości 1 cala (25,4 mm). Najważniejsze są filtry ssawne – zabezpieczające pompę przed uszkodzeniem. Są one wyposażone w zawór zwrotny, który odcina wypływ cieczy ze zbiornika po odkręceniu specjalnego korka pokrywy. Jest to duże udogodnienie, ponieważ wkład filtracyjny można oczyścić nawet przy pełnym zbiorniku, tracąc przy tym niewielką objętość cieczy odpowiadającą pojemności filtra. Sprawdziły się także bezobsługowe ciśnieniowe filtry samoczyszczące, ponieważ zatrzymują one zanieczyszczenia na siatce filtracyjnej, skąd są spłukiwane przez stale przepływającą ciecz do głównego zbiornika.

Funkcjonalny rozwadniacz umieszczony w głównym sicie wlewowym jest już montowany w każdym opryskiwaczu sadowniczym. Nie mniej przydatna jest płuczka do pojemników po ś.o.r. zamontowana w nieco mniejszym otworze wlewowym, ponieważ ułatwia dokładne usunięcie pozostałości ś.o.r. z pojemników. Wciąż jednak nie wszyscy użytkownicy opryskiwaczy odkryli zalety niezwykle poręcznej instalacji do płukania układu cieczowego w sadzie. Zamiast płukać instalację przy ujęciu wody, co jest prawnie zabronione, można to zrobić bezpiecznie w sadzie z dala od zabudowań.

Na dobre zadomowiły się tzw. dyszle przegubowe, wywodzące się z opryskiwaczy polowych, pozwalające na znaczną redukcję promienia skrętu agregatu i w efekcie na zmniejszenie szerokości uwroci. Należy jednak pamiętać, że taki dyszel wymaga użycia specjalnego wałka przegubowo-teleskopowego z podwójnym przegubem zdolnym do przeniesienia napędu do pompy i wentylatora nawet pod kątem 80–90°. Zalecam jednak ostrożność podczas wykonywania zbyt ostrych skrętów na skłonach z uwagi na mniejszą stabilność poprzeczną opryskiwacza sprzęgniętego z ciągnikiem za pomocą przegubowego dyszla. Nie jest trudno w takich warunkach przewrócić opryskiwacz.

Opisane powyżej akcesoria potwierdziły już swoją praktyczną przydatność w sadach. Inne dopiero czekają w kolejce na akceptację sadowników. Już wielu użytkowników opryskiwaczy chwali sobie listwy LED, rozmieszczone wzdłuż linii rozpylaczy, ułatwiające kontrolę stanu rozpylaczy podczas nocnego zabiegu. Rośnie liczba zapytań dotycząca resorowania osi opryskiwaczy sadowniczych, które coraz częściej spotyka się w sprzęcie polowym. Wprawdzie masa opryskiwaczy sadowniczych jest niewspółmiernie mniejsza od polowych, to resorowane zawieszanie lepiej pokonuje nierówności i ułatwia szybsze przemieszczanie się podczas dojazdów do sadu. Tym bardziej że przybywa ciągników przystosowanych do wyższego standardu prędkości roboczej (40 km/godz.). Jest także coraz bardziej prawdopodobne, że już niedługo pokażą się na rynku pierwsze opryskiwacze sadownicze przystosowane do wykonywania zabiegów z prędkościami
10–12 km/godz.

Jeszcze niedawno wymienione powyżej akcesoria uważano za mało przydatne gadżety. Po latach ich użytkowania wiele z nich potwierdziło swoją przydatność na tyle, że najlepsi producenci traktują je jako standardowe wyposażenie. Należy oczekiwać, że liczba tych drobnych, ale też potrzebnych akcesoriów będzie nadal rosła.

Prof. dr hab. Ryszard Hołownicki

Instytut Ogrodnictwa – PIB w Skierniewicach

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here