Niedawno pisaliśmy o pierwszych polskich truskawkach ze szklarni z okolic Kalisza. Chociaż Czytelnicy debatowali, czy truskawki rzeczywiście pochodziły
z Polski, zapewniamy, że tak. Jednak, żeby oddać sprawiedliwość trzeba przyznać, że zdecydowana większość truskawek, które były dostępne w minionym tygodniu to owoce zaimportowane z Grecji i Hiszpanii. Oczywiście, sprzedawane są jako polskie.
Niestety, konsumenci najczęściej nie mają o tym pojęcia. Kupują owoce z myślą, że pochodzą one z naszych krajowych plantacji. Nic bardziej mylnego. Jeśli postaramy się doszukać informacji o pochodzeniu truskawek w supermarketach, bardzo często je znajdziemy lub rozpoznamy po kodzie kreskowym.
Inaczej jest w mniejszych sklepach i na bazarkach – tam trafiają owoce produkcji zagranicznej, ale sprzedawane są jako polskie.
Kolejny rok z rzędu trwa proceder fałszowania żywności. Bo o ile konsument ma świadomość, że kupuje importowane, pozostawiamy to jego sumieniu. Jednak bardzo często kupuje je z myślą, ze wspiera polskich rolników.
Traci nie tylko polski producent, a jednocześnie oszukiwany jest klient. Hiszpańskie
i greckie sprowadzane są do naszego kraju również w tym roku. Chociaż granice owoce przekraczają jeszcze w opakowaniach z napisami świadczącymi o kraju pochodzenia, później przesypywane są w polskie łubianki i trafiają na rynki hurtowe, na przykład do Wrocławia.
Zdjęcia przedstawiają puste kartony po importowanych truskawkach. Pochodzą z przesypywania truskawek w nasze, nowe łubianki. Nasz Czytelnik twierdzi, że był świadkiem przywiezienia już kilku takich ciężarówek. Wszystko to działo się w ciągu kilku ostatnich dni.
A Wy macie więcej informacji o takich sytuacjach?
Takiego co fałszuje towar i sprzedaje za jaja i do sufitu na mocnym sznurku a w międzyczasie musi zjeść 2 kilo tej rzekomej polskiej truskawki, wtedy sraczka zakryje podłogę.
TAKIE TO ZDROWE !!!
W Niderlandach jest to częste zjawisko,przepakowywanie towarów z innych krajów i dalej sprzedawane są jako rodzime towary .Przykładowo ziemniaki zwykłe idą czasami jako „bio” po wyższej cenie ,tak niestety działają niektóre przepakownie i sortownie .W Niderlandach spędziłem 10 lat.Pozdrawiam