Suszone śliwki – produkt, którego w Polsce brakuje pomimo dużej produkcji surowca

suszone śliwki

Zdarzało się, że w ostatnich latach nie wszystkie śliwki można było opłacalnie sprzedać… Jednak należy powiedzieć, że to nie produkcja jest za duża, tylko nie potrafimy śliwek odpowiednio zagospodarować…

Dlaczego importujemy blisko 10 000 ton suszonych śliwek rocznie do Polski? Ponieważ najwyraźniej brakuje tego produktu w kraju. Na sklepowych półkach znajdziemy suszone śliwki, które pochodzą z Chile. Fakt może dziwić lub nawet frustrować, biorąc pod uwagę, że krajowa produkcja przekracza 100 tysięcy ton rocznie.

Ponadto zdarza się, że śliwki w postaci świeżej nie znajdują nabywców latem. W szczycie zbiorów ceny skupu spadają do poziomu 1,00 zł/kg lub mniej. Zdarza się, że skup jest wstrzymywany lub sadownicy otrzymują limity dostaw. W tym samym czasie sprowadza się do polski suszone śliwki z całego świata, głownie z Chile, USA i Mołdawii…

Można zatem powiedzieć, że nie produkujemy za dużo śliwek, tylko mamy zbyt słabo rozwinięte przetwórstwo gatunku. W tym również produkcję alkoholi z gatunku, tak popularnych w Serbii.

Patrząc na wykres niżej, import nie jest dalej eksportowany, a oznacza to, że większość z tych suszonych śliwek po prostu zjadamy. Być może to jest właśnie jeden z lepszych kierunków na lokowanie dofinansowań w ramach małego przetwórstwa? Nie zapominajmy, że masa suszonych śliwek jest wielokrotnie niższa niż owoców w postaci świeżej. Zatem do wyprodukowania (sprowadzonych w 2022 roku) 8 tysięcy ton śliwek zużyjemy wielokrotność tej masy w postaci świeżej.

 

Roczny import_eksport suszonych śliwek w tonach
Dane GUS, opracowanie własne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here