W Polsce, sadownicy stoją już w blokach startowych przed rozpoczęciem zbioru wiśni. Na południu kontynentu, sezon w pełni.
Serbowie dostają za swoje owoce śmieszne pieniądze przy kosztach produkcji nawet nieco wyższych od naszych, szczególnie chodzi tu o koszty pracy. 1,10 zł za wiśnie pierwszej klasy to dla tamtejszych sadowników powód do wyrzucania owoców do rowów i wycinania sadów wiśniowych.
Na Węgrzech sytuacja wygląda znacznie lepiej. Ceny ustabilizowały się na poziomie 1,70 – 2,00 zł (przeliczając z forintów) Owoce odmian deserowych odmian rwane z ogonkiem i listkiem na rynkach hurtowych są sprzedawane w widełkach od 4 do 5 zł. Nieco mniejsze plony, jak zapowiadali sadownicy, skutkują wymienionymi wyżej cenami.
Co będzie u nas? Mimo tego, że tak naprawdę sezon już się zaczął, ciężko trafić z właściwą prognozą, a może trafniejszym słowem byłoby „przepowiednia”. Niestety nasz rodzimy rynek jest niezwykle nieprzewidywalny. Spoglądając na wykresy cen z lat 2015, 2016, 2017 i 2018 pomimo zróżnicowanych stawek, można zauważyć pewien powtarzający się trend. Górka na początku sezonu i późniejsze spadki, aż do końca okresu skupowania i przetwórstwa. Wyjątkiem był niezwykle ubogi w wiśnie rok 2017. Nierealnie wysoka cena, była tak naprawdę zupełnie niepotrzebna, ponieważ w żaden sposób nie zrekompensowała nikomu bardzo niskich plonów. W zamyśle Ministerstwa, ceny referencyjne mają nas chronić przed takimi właśnie „wybrykami” cenowymi, zarówno w górę jak i w dół.
Jesteśmy tuż po głośnej sprawie procedowania przez Radę Ministrów ustawy o kontraktacji owoców i cenach referencyjnych. Przy wiśni na mrożenie, tegoroczne widełki miałyby wynosić od 1,5 do 3,0 zł. Natomiast przy wiśni na tłoczenie od 1,0 do 2,0 zł. Przetwórnie właśnie w okolicach tej minimalnej stawki rozpoczynają skup. Jak to zwykle bywa na początku okresu przetwórstwa, mieliśmy do czynienia z „badaniem rynku” W niektórych miejscach pierwszego dnia, kupowana była wiśnia po 1,5 za kg. To właśnie dolna granica Ministerialnych cen.
Wiśnia deserowa jest nieco droższa, jak zawsze. Popyt na te owoce jest w tym roku o wiele większy niż w 2018. Obecne ceny słodkich odmian są dostatecznie zadowalające. Na większości grup producenckich można otrzymać między 3,0 zł a 3,5 zł za kilogram rwanej z ogonkiem wiśni luzem, w 5-cio kilogramowe klateczki. Za owoce rwane w 500 gramowe pojemniki dostaniemy 3,50 zł – 4,0 zł. Ceny te nieznacznie różnią się w zależności od rejonu kraju. Zainteresowanie wykazują także litewscy i łotewscy pośrednicy, którzy skutecznie obniżają podaż.
Wiśni jest zdecydowanie mniej niż w 2018 roku. Powinna nam to zrekompensować cena. Najlepszym odpowiednikiem cen do obecnej sytuacji w sadach są aktualne ceny węgierskie. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie rozpoczęcie sezonu od 2,0 zł z powtarzalnym trendem spadkowym z lat ubiegłych, czym bliżej końca sezonu, do 1,5 zł. To odpowiadałoby tegorocznym ilościom. Druga sprawa, jest taka, jak to będą chcieli rozegrać przetwórcy, w których interesie są oczywiście jak najniższe ceny. Niestety powinniśmy się spodziewać spadków w momencie wysypu Łutówki, ale nie drastycznych. Jak na razie cena wiśni na mrożenie oscyluje w widełkach 2,0 – 2,5 zł. Ta wyższa stawka dotyczy wiśni powyżej 20 mm w 5-cio kilogramowe opakowania w najwyższej jakości.
Ciężko jest trafnie prognozować na tak delikatnym i tak błyskawicznie zmieniającym się, małym rynku owoców miękkich. Na ceny może mieć wpływ z dnia na dzień pogoda, to jak rozłożymy zbiory, a co za tym idzie ilości, czy domniemane zmowy cenowe. Jedno jest pewne, owoców jest znacznie mniej i sadownicy nie powinni się godzić na tak niskie, jak w roku ubiegłym ceny.
opracowanie własne Karol Pajewski
Panie Karolu w jednym Pan może mięc pewnośc ; zmowa jest oczywista nie domniemana ,wskazując na pzrekłamane komunikaty o zapasach podawane przez „infornatorów”
w mediach może Pan bardzo łatwo i celnie wskazac organizatorów tych akcji „ogłupiających” a służących li tylko wyłudzeniu za grosze surowca.