Susza w sadownictwie doskwiera dziś najbardziej w sadach wiśniowych. Owoce dojrzewają, a deszcz nie padał od miesiąca lub dłużej. Sytuacja jest dramatyczna.
Obecnie to nie obawy o wyjściową cenę skupu są największym zmartwieniem sadowników uprawiających wiśnie. Jest nim susza. W sadach bez nawodnienia wyraźnie widać już jej oznaki, drzewa po prostu więdną. Pamiętajmy, że w okresie dojrzewania, owoce rosną najbardziej. Zatem niedobór wody w kluczowym momencie bez wątpienia negatywnie przełoży się na dostarczane do zakładów wolumeny. Dotyczy to także sadów nawadnianych, gdzie susza również wpływa na plony poprzez zahamowanie fotosyntezy i zaburzenie transportu asymilatów.
Sadownicy i doradcy potwierdzają, że przy przedłużającej się suszy i temperaturach powyżej 30 stopni, nawet intensywne, kropelkowe nawadnianie sadu jedynie utrzymuje drzewa przy życiu, a nie wpływa na znacząco na wzrost plonowania. Lepsze efekty są obserwowane przy uruchomieniu zraszania nadkoronowego. Niemniej, nie jesteśmy w stanie zastąpić naturalnych opadów deszczu. Pamiętajmy, że w skrajnych przypadkach, woda z owoców może wracać do drzew, aby te przetrwały suszę.
Jak długo nie pada? W zagłębiu grójeckim, w miejscowości Mogielnica ostatnie znaczące opady deszczu miały miejsce 15 czerwca. Wcześniej padało 17 maja. Suma opadów w czerwcu wyniosła 21, a w lipcu zaledwie 1,6 litra wody na metr kwadratowy. (Dane: Agro Smart Lab)
Synoptycy informują, że jeszcze przez wiele dni utrzyma się słoneczna aura i dość wysokie temperatury. Prognozowane są burze. Jednak takie opady znacząco nie poprawiają sytuacji w trakcie dotkliwej suszy. Ratunek mogą przynieść jedynie długotrwałe i spokojne opady, które przyjdą razem z głębokim niżem. Obecnie sytuacja jest bardzo zła i będzie się jeszcze bardziej pogarszać.
