Za nami trzy miesiące zastoju w handlu jabłkami deserowymi i bardzo niskich cen. Chociaż stawki za ubiegłoroczne jabłka nadal nie gwarantują zysków to nieznacznie wzrosły.
Przebieg ubiegłego sezonu sprawił, że wielu sadowników zdecydowało się na długie przechowywanie jabłek. Niestety duża podaż jabłek późną wiosną w połączeniu z ograniczeniem eksportu na Białoruś skutkowały zastojem w handlu. Ceny jabłek spadały z tygodnia na tydzień. Do tego dochodziły problemy ze sprzedażą z punktu widzenia producentów. W efekcie setki komór chłodniczych zostało sprzedanych jako surowiec dla przemysłu przetwórczego.
Przez czerwiec, lipiec i sierpień sadownicy sprzedawali jabłka deserowe do przetwórni. W związku z tym ich podaż na rynku stale malała. Obecnie można zaobserwować niewielkie wzrosty cen. Dla przykładu Red Jonaprince powyżej 70 milimetrów jest kupowany po 0,80 – 0,90 zł za kilogram. Podczas gdy miesiąc temu oferowano za niego 0,60 zł za kilogram. Sadownicy mogą dziś sprzedać Szampiona i Ligola za 1,00 – 1,10 zł za kilogram. Najwyższe oferty kupna Idareda wynoszą 0,75 zł za kilogram. Niezmiennie najniższe oferty kupna towarzyszą Glosterowi.
Jedyną odmianą, która „obroniła się” się przed trudnościami na rynku jest Golden Delicious. Niemal przez cały sezon handlowy jego ceny gwarantowały zarobek. Jesienią, zimą i wczesną wiosną za odmianę oferowano od 1,50 do 2,00 zł za kilogram. Obecnie ceny wahają się od 1,50 do 1,60 zł za kilogram.
Chociaż wymienione stawki nie gwarantują zysków producentom, zwłaszcza przy tak długim przechowywaniu to warto zwrócić uwagę na opisywaną sytuację. Niestety nie sposób oszacować jaki wolumen jabłek z ubiegłego sezonu znajduje się jeszcze w polskich chłodniach. Bez wątpienia byłaby to niezwykle ciekawa informacja.