Czy epidemia koronawirusa wpłynie na rynek środków ochrony roślin?

Znoszenie cieczy roboczej

Postanowiliśmy sprawdzić czy problemy związane z rozszerzająca się epidemią koronawirusa mogą mieć wpływ na polski rynek środkow ochrony roślin. Dwa tygodnie temu wysłaliśmy zapytania do międzynarodowych i polskich producentów środków ochrony roślin a także do największych krajowych dystrybutorów.

Oczywiście firmy bardzo uważnie monitorują sytuację i wynika to z ich globalnej aktywności i znaczenia samego rynku chińskiego. W większości odpowiedzi, które otrzymaliśmy podkreśla się że firmy te nie są bezpośrednio uzależnione od dostaw z Chin i obecna sytuacja nie wpłynie znacząco na dostępność czy ceny produktów przez nie oferowanych. Nie powinno wiec to mieć bezpośredniego przełożenia na polski rynek ŚOR. Jednocześnie cześć firm zastrzega, że może się to zmienić jeżeli epidemia dalej będzie się rozszerzać i dotyczyć to może dostaw w drugiej połowie roku. Tu olbrzymie znaczenie ma ulokowanie fabryk, struktura dostaw surowców czy półproduktów oraz stany magazynowe w poszczególnych krajach a nawet system logistyki. Duże znaczenie może mieć także rozwoju sytuacji w samej Unii Europejskiej tak bardzo zaskoczonej nagłym wybuchem epidemii we Włoszech.

Darmowy numer TMJ - baner corner

Przedstawiciel jednego z największych w Polsce dystrybutorów ŚOR tak podsumował obecną sytuację: „Obserwujemy większe niż w latach ubiegłych zainteresowanie zakupem środków ochrony roślin oraz nawozów o tak wczesnej porze roku. Przyczyn z pewnością jest wiele: większa opłacalność produkcji warzyw i owoców w minionym sezonie, przebieg pogody, kończące się zezwolenia na handel oraz niepewna sytuacja na rynkach światowych. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z faktu ogromnego znaczenia Państwa Środka w procesie produkcji środków ochrony roślin oraz nawozów”.

Mniejsza za to może być podaż „podróbek”. Być może sytuacja w Chinach wystraszy cześć „importerów” nielegalnych środkowych ochrony roślin bo mimo że są one często opatrzne etykietami z cyrylicą to tak naprawdę docierają do Europy i Polski właśnie z Chin. Tu akurat braki dostaw byłby bardziej niż wskazane.

Aktualna sytuacja w Chinach pokazuje ja bardzo światowa gospodarka pośrednio lub bezpośrednio uzależniona jest od tego kraju. Oczywiście epidemia koronawirusa to przede wszystkim wielka tragedia ludzi których dotyka i olbrzymie wyzwania dla lekarzy i służb walczących z jej skutkami. Patrząc na obecną sytuację z perspektywy branży ogrodniczej głównym tematem jest oczywiście eksport i import owoców i warzyw do i z Chin. Wielu ekspertów uważa że chociażby na rynkach azjatyckich świeże i przetworzone owoce czy warzywa z etykietą „made in China” mogą być trudno sprzedawalne i tu widzą szanse dla innych eksporterów. Przypomnijmy że Chiny eksportują co roku ponad milion ton jabłek.
Obserwując doniesienia medialne widać wyraźnie że z każdym tygodniem coraz to nowe firmy czy nawet całe branże ogłaszają raporty czy analizy dotyczące wpływu aktualnej sytuacji w Chinach na ich produkcje. Tak jest chociażby w branży elektronicznej, tekstylnej czy motoryzacyjnej i nie są to to optymistyczne prognozy. Dodatkowo problem komplikuje logistyka dostaw – kontenery są zablokowane w portach chińskich.

Od kilku dni sytuacja jest jeszcze bardziej niepokojąca bo trzecim największym ogniskiem wirusa są Włochy.W większości państw europejskich utworzono sztaby kryzysowe a sąsiedzi Włoch mówią coraz głośniej o przywróceniu kontroli granicznej nie tylko w przypadku przewozów pasażerskich ale także transportu towarów w tym owoców i warzyw. To może mieć znaczenie nie tylko jeżeli chodzi o eksport włoskich produktów ale także może wpłynąć na ceny warzyw i owoców w Polsce.

Czytaj także: https://www.sad24.pl/rynek/koronawirus-we-wloszech-czy-zaburzy-handel-jablkami/

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here