Od siedmiu lat niedobór krajowych truskawek przemysłowych wypełniamy owocami z importu. Rosnące koszty produkcji nie pozwalają na rozwój plantacji przemysłowych. Weźmy też pod uwagę, że ceny truskawek na mrożenie i tłoczenie pozostawiają w tym sezonie wiele do życzenia. Będzie miało to swoje dalsze konsekwencje w przyszłości.
Jak zauważa Mariusz Dziwulski (analityk banku PKO BP), Polska jeszcze kilka lat temu była znaczącym eksporterem netto mrożonych truskawek. Niestety, od 2016 dodatnie saldo w handlu tymi produktami zmniejszyło się aż o 100 tysięcy ton do nieco ponad 20 tysięcy ton. Przyczyny tego stanu rzeczy są dwie: po pierwsze zmniejszający się eksport, ale również rosnący import.
Lata niskich cen skupu i rosnącego niedoboru pracowników sezonowych sprawiły, że systematycznie ubywało plantacji typowo przemysłowych truskawek. Równocześnie przybywało plantacji deserowych. Jednak odrzut/odsort od owoców najwyższej jakości nie jest odpowiednim surowcem do mrożenia. Są nim wyrównane, dobrej jakości owoce o określonej średnicy. Tych w Polsce coraz bardziej brakuje. Pomimo lat niedoborów, branża zamrażalnicza nie zdecydowała się na duże projekty kontraktacji, które zapewniłyby krajowy surowiec.
Jak wiemy, rolnicy idą w uprawy bardziej opłacalne, więc odchodzą od produkcji surowca do mrożenia. Niedobory te w miarę upływu lat uzupełniane są importowanymi mrożonymi truskawkami. Te sprowadzamy głównie z Egiptu. Kraj jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o zaopatrzenie się polskich mroźni czy większych firm spożywczych.
Uzależnienie się od jednego dostawcy jest jednak bardzo ryzykowne. Niezależnie czy coś eksportujemy (jabłka do Rosji) czy importujemy. Należy zapytać przetwórców, którzy działają w Polsce, co się stanie, gdy bez krajowego surowca będziemy uzależnieni od egipskich eksporterów? Co się stanie, gdy Egipcjanie, jako kluczowi dostawcy znacząco podniosą ceny mrożonych truskawek wiedząc, że nie mamy już alternatywy? Z drugiej strony przetwórcy twierdzą, że koszty w Polsce doganiają te zachodnioeuropejskie i nie ma już innego wyjścia… Produkcja truskawek przemysłowych na zachodzie Europy jest bardzo mała, jednak kraje te bez problemu zaopatrują się w mrożonki z całego świata.
Ktoś powie, że ceny kształtują się globalnie… to prawda. Jednak spadek produkcji w Polsce zmniejsza globalną podaż i źródła produkcji, które kształtują tę globalną cenę. W efekcie zwiększa się przewaga kontraktowa graczy, którzy pozostają na rynku, a jednym z kluczowych graczy jest właśnie Egipt. Istnieje ryzyko, że uzależnieni od nich zapłacimy kiedyś za mrożonki więcej niż kosztowałyby one w przypadku rozwiniętej krajowej produkcji. Nie można wykluczyć takiego scenariusza. Spadająca produkcja truskawek w Polsce zrobiła na przestrzeni lat „miejsce” innym producentom na świecie.
Tylko w pierwszym kwartale tego roku sprowadziliśmy ogółem 4127 ton mrożonych truskawek, a z Egiptu 2972 ton. Zatem kraj odpowiadał aż za 72% wszystkich dostaw. Wykres niżej (autorstwa pana Mariusza Dziwulskiego) doskonale wizualizuje opisane zjawiska, które od 7 obserwujemy na polskim rynku truskawek przemysłowych.