Dla części sadowników z Lubelszczyzny wczorajsze gradobicie miało tragiczne skutki drugi rok z rzędu. Duże straty notowane są przede wszystkim na plantacjach malin.
Wczoraj dotkliwe gradobicie wystąpiło na Lubelszczyźnie. Dla wielu sadowników, a przede wszystkim plantatorów malin, jest to drugi rok z rzędu, kiedy notują znaczne straty w plonach. Nawałnica przeszła bowiem przez zagłębie produkcji malin – część powiatu opolskiego i lubelskiego.
Rozmawialiśmy z producentem malin z miejscowości Chmielnik – Kolonia. Znajduje się ona w powiecie lubelskim między Bełżycami, a Poniatową. Burza pojawiła się około godz. 14.00. Natomiast samo gradobicie trwało zaledwie około 10 minut. Notowano także silne porywy wiatru.
– Te kilka minut wystarczyło, żeby uszkodzonych zostało około 70% malin na mojej plantacji – informuje Arkadiusz Ryniewski. Najmniejsze gradziny miały wczoraj średnicę małego paznokcia, a największe kostki lodu. Miejscami gromadziła się kilkucentymetrowa warstwa gradzin. Na polach z gryką uszkodzone są niemal wszystkie rośliny. Na moich uprawach i w mojej miejscowości drugi rok z rzędu wystąpiło tak dotkliwe w skutkach gradobicie – dodaje.
Dziś plantator planuje zabieg regeneracyjny na malinach. Ma nadzieję, że część plonów uda się uratować, a rośliny zregenerują się. Nie tylko nasz rozmówca planuje dziś tego typu zabieg. Prognozowane wysokie ceny skupu malin determinują sadowników do uratowania każdej ilości owoców o wartości rynkowej.
Dużo siły dla poszkodowanych. 3majcie się.