Nie wszystkie grupy producenckie działają tak samo. Przykładem jest Zrzeszenie Producentów Owoców Stryjno-Sad

Zbigniew chołyk trsk

Jak zauważa p. Zbigniew Chołyk, szef Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno-Sad, bardzo krzywdzące są ogólne opinie o niekorzystnej działalności grup producenckich. Na rynku funkcjonują różne podmioty i nie można ich uogólniać. Nie wszystkie są firmami handlowymi nastawionymi na zysk. Jako przykład podaje swoje zrzeszenie.

Kolejne bardzo ciekawe wystąpienie podczas międzynarodowej konferencji sadowniczej zorganizowanej przez TRSK dotyczyło funkcjonowania grup producenckich. Zagadnienie przedstawił na przykładzie swojej organizacji Zbigniew Chołyk, szef Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno-Sad.

Darmowy numer TMJ - baner corner

Czym jest jego grupa producencka?

Jak zauważył p. Chołyk, w mediach społecznościowych, jak Facebook, można przeczytać, że to największe zło polskiego sadownictwa. Oszuści, którzy niszczą rynek, współpracują z dużymi sieciami i zakładami przetwórczymi. Ta negatywna opinia bardzo często pojawia się w komentarzach.  – Trudno mi się z tym pogodzić. Podobnie jak ze stwierdzeniem, że grupy producenckie są odpowiedzialne za sytuację, którą obserwujemy obecnie na rynku.

Często słyszę, że grupy powstały na bazie dotacji od państwa i Unii Europejskiej. Owszem, ale jest druga strona medalu – szczerze mówiąc, to właśnie sposób tworzenia naszej grupy ponad 25 lat temu budził we mnie największe obawy. Inwestując w nasze obiekty, mimo znacznej pomocy banków, musieliśmy zabezpieczyć te kredyty własnym majątkiem.

Niewielu wie, że w ostatniej fazie nie tylko cały pięcioosobowy zarząd, ale i kilka innych dużych gospodarstw, musiało poręczyć dwudziestoparomilionowy kredyt całym swoim majątkiem, włączając domy i wszystko, co posiadaliśmy. Zrobiliśmy to, podczas gdy inni sadownicy pukali się w głowę – zauważył.

– Dlatego gdy czytam wypowiedzi młodych sadowników, że grupy producenckie powinny odpowiadać za całe zło i nieszczęścia ostatnich lat, protestuję przeciwko temu, gdyż uważam to za nonsens. To tak, jakbym poszedł do sąsiada i powiedział mu, że skoro bierze dotacje na nowy opryskiwacz, powinien zabiegi wykonywać również w moim sadzie. Dlaczego nie możemy porównać tych dwóch rzeczy? – mówił.

Jak podkreśla p. Chołyk, nie wszystkie grupy producenckie są firmami handlowymi nastawionymi na zysk. Sam reprezentuje grupę, która nie kupuje jabłek z zewnątrz. Grupa producencka dla sadowników w niej zrzeszonych to nie firma handlowa, lecz przedłużenie działalności gospodarczo-sadowniczej o proces przechowywania, sortowania, pakowania i sprzedaży. Inne aspekty to wspólne zaopatrywanie się w środki produkcji sadowniczej, współdzielenie maszyn, polityka w zakresie technologii produkcji, nowych nasadzeń czy wdrażania nowych odmian.

Zbigniew Chołyk podczas swojego wystąpienia podczas konferencji TRSK w Lublinie
Zbigniew Chołyk podczas swojego wystąpienia podczas konferencji TRSK w Lublinie

Rola grupy producenckiej

Wspólna sprzedaż owoców wyprodukowanych przez członków, uśrednienie cen, zabezpieczenie opakowań wszystkim członkom czy pewność sprzedaży całej swojej produkcji…  –   Przez dwadzieścia pięć lat zapewniliśmy wszystkim producentom pewność sprzedaży. Rola grupy producenckiej polega też na dostarczaniu owoców do dużych sieci supermarketów w Polsce. Proszę się zastanowić, kto by to robił, gdyby nie grupy producenckie  – mówił. Jak wyjaśnił, zamówienia z niektórych sieci (na przykład przy promocji), to nie są zamówienia kilku samochodów, ale dwudziestu czy czterdziestu, które trzeba wysłać w weekend. Czy taka sieć jest w stanie kupować od indywidualnych gospodarstw? To dobrze, że sieci nawiązują współpracę z indywidualnymi gospodarstwami. Ale jeśli chodzi o ilość, to praktycznie niemożliwe.

jablka deseroweGdyby nie grupy, rynek zdominowałby zachodni kapitał

Zdaniem szefa Stryjno-Sad, całkowicie pomijamy jeden ważny aspekt funkcjonowania grup na polskim rynku.

– Jak wyglądałaby sytuacja z dostawami owoców do supermarketów i zakładów przetwórczych w Polsce, gdyby nie powstały grupy producenckie? Jestem przekonany, że jabłka dostarczałyby takie same zakłady jak my budowaliśmy, tylko właścicielami byliby obcokrajowcy.

Nie ma opcji, żeby nie powstały duże sortownie, jak te, które są teraz własnością grup producenckich – zauważył. Wiemy, że tak jest w browarach i większości przetwórstwa owocowego i warzywnego w Polsce, które musiały powstać, ale właścicielami zostały firmy zagraniczne. – Myślę, że póki mamy to w naszych rękach – zakłady logistyczne, sortownie i pakownie owoców – mamy możliwość wpływania na naszą trudną rzeczywistość.

Ceny jabłek deserowych i przemysłowych

Stryjno-Sad prowadzi bardzo dokładną i identyfikowalną ewidencję od prawie 20 lat. Najbardziej boli niewielka różnica wolumenowa pomiędzy jabłkami deserowymi a przemysłowymi. W sezonie 2022-2023, aż 39% jabłek wyprodukowanych w grupie trafiło na przerób. W każdym etapie produkcji, zarówno przy przerywce, przy zbiorach czy sortowaniu, te jabłka stanowią olbrzymi procent całości. Przerażające jest, ile produkujemy jabłek przemysłowych. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są warunki pogodowe, błędy produkcyjne, czy zwiększone wymagania.

– W minionym sezonie wyprodukowaliśmy 23 233 tony owoców, dużo mniej niż rok wcześniej, gdy było prawie 30 tysięcy ton. Nie zwiększamy produkcji, liczba członków nie zmienia się znacząco, ale nadal mamy problemy z zagospodarowaniem niektórych owoców. Szczególnie jesienią, kiedy wielu oczekuje szybkiej sprzedaży jabłek bez odpowiedniej ilości opakowań czy bazy przechowalniczej – dodaje.

Jedna z tabel pokazuje, co się dzieje w ciągu ostatnich kilkunastu lat. W roku 2012, przy każdym gatunku ceny były wyższe niż w minionym sezonie. 11 lat temu płaciliśmy producentom więcej niż ostatnio.  W 2012 średnia cena za jabłka wyniosła 1,23 zł, a przemysłowe 0,47 zł. W minionym sezonie – 1,18 zł i 0,41 zł. To jest bardzo duży problem, który dotyczy nas wszystkich.

W roku 2021-2022 kupiliśmy prawie 30 tysięcy ton owoców, za które zapłaciliśmy naszym producentom 48,5 miliona. Średnia za każdy kilogram wyniosła 1,62 złote. Rok później: 23,5 tysiące ton owoców za 23,7 miliona. Średnia spadła do 1,02 zł. W minionym sezonie producent dostał za owoce mniej niż 10-12 lat temu.

Nie można tu mówić o pozytywnych nastrojach.

grupa producenckaKoszty działalności grup producenckich

– Idźmy dalej. Główne koszty działalności wzrastały, mimo że ceny spadały. Przedstawiam autentyczne dane finansowe od 2012 roku. Po dużych inwestycjach, które zakończyliśmy w 2012 roku, koszty bankowe wynosiły prawie 1,25 mln zł rocznie, nie licząc spłaty kredytu. Przez kilka lat łataliśmy dziurę, aby przetrwać – wyjaśnia p. Chołyk.

Szef grupy zwraca uwagę również na koszty wynagrodzeń. Załoga jest sprawdzona, złożona głównie z Polaków. W ostatnim roku zatrudniali również studentów ze względu na brak pracowników. Koszt takiego pracownika w agencji pracy jest znany. Wszyscy są legalnie zatrudnieni z należnymi świadczeniami. Od przyszłego roku minimalna płaca wzrośnie o 17-18%. Obecnie Stryjno Sad płaci rocznie 4,363 mln zł dla pracowników. Ponadto, ma olbrzymie koszty transportu, ponieważ nie posiada własnego. Główne koszty wynoszą ponad 10 mln zł. Grupa musi zorganizować te środki, aby pokryć wszystkie koszty.

Uważam, że problemy, z jakimi borykają się grupy, nie wynikają wyłącznie z błędów w zarządzaniu czy przeinwestowaniu. Owszem, tak się zdarza, ale przy obecnej koniunkturze jestem zdziwiony, że w ogóle istnieje jeszcze wiele działających grup – mówi.

 

Cena dla sadownika, a cena na półce

– Teraz przejdę do kalkulacji cen. Często dziwicie się różnicy między ceną w sklepie a kwotą, jaką otrzymuje producent. W Holandii nikt się nie zdziwi, gdy sadownik dostaje 30-40 centów za jabłko sprzedawane w sklepie za 3 euro. W Polsce natomiast uważa się to za tragedię. Ale wszyscy ponoszą te koszty, nie tylko sadownicy. Właściciele supermarketów i sklepów również muszą pokryć rosnące wydatki – wyjaśnia.

Przykład kalkulacji: średnia cena jabłka wynosi 2,60 zł (cena może się różnić w zależności od sieci). Odejmujemy koszt opakowania (25 groszy), który może wynosić od 25 do 55 groszy w zależności od rodzaju. Następnie mamy koszt transportu (około 20 groszy) oraz koszt stały firmy (45 groszy), obejmujący sortowanie owoców i inne wydatki. W tych 45 groszach są zawarte wszystkie koszty, które wcześniej wymieniłem. Dzieląc 10 milionów złotych kosztów przez 23 tysiące ton jabłek, otrzymujemy właśnie 45 groszy. Musimy jednak uwzględnić również owoce przemysłowe, gdyż ich cena wynosi często tylko 40 groszy…

W skrócie, różnice w cenach wynikają z wielu czynników i kosztów ponoszonych przez różne podmioty zaangażowane w proces sprzedaży. Trzeba pamiętać, że wszyscy uczestnicy rynku mają swoje wydatki do pokrycia i nikt nie chce dokładać do interesu.

magic star
Odmiana Magic Star

Rynkiem rządzi ekonomia

Każda grupa producencka oraz firma handlowa oczekuje współpracy z dużymi sieciami supermarketów i zakładami przetwórczymi. Wiemy jednak, że każde niedopełnienie sprawia, że współpraca może zostać zerwana. To wynika przede wszystkim z nadprodukcji i konkurencji.

Problemem jest brak współpracy pomiędzy dostawcami produktów na rynek krajowy i eksport oraz uprzywilejowanie pozycji kupujących w negocjacjach. Żadne sieci supermarketów czy zakłady przetwórcze nie są nastawione na pomoc w rozwoju mikroprodukcji ani zapewnienie opłacalności producentom. Nikt nie angażuje swoich pieniędzy w budowę zakładu przetwórczego, aby dokładać sadownikom, mimo nadprodukcji.

Współpraca między grupami produkcyjnymi, dostawcami, sieciami supermarketów i zakładami przetwórczymi opiera się na zasadach ekonomii.

Zmówili się? Po co? Jeśli mogę kupić trzy razy więcej niż potrzebuję, nie muszę się zmawiać. Zamierzam ustalić cenę taką, aby mi tylko przywieźli. Czy ktoś z nas nie robiłby tak, będąc właścicielem zakładu przetwórczego? Wątpię, czy są filantropi wśród naszej branży… – zauważa p. Chołyk w odniesieniu do częstych dyskusji na temat zmów cenowych np. na rynku przetwórstwa.

magic starPozytywy

Są też pozytywne przykłady współpracy pomiędzy grupami, sieciami supermarketów i zakładami przetwórczymi. – Zawarcie przez nas dwustronnej umowy o współpracy na dostawę jabłek odmiany klubowej Magic Star z siecią Jeronimo Martins pokazuje możliwość dobrej współpracy.. Umowę podpisaliśmy dwa lata temu i zaczęliśmy sadzić drzewka. Jest to na razie umowa na dziesięć lat. Przez pierwsze cztery lata posadzimy dwieście tysięcy drzewek, sprawdzając, czy odmiana będzie kupowana przez konsumentów. Klient zdecyduje, czy będziemy to produkować dalej. Jeśli projekt się powiedzie, w następnych latach planujemy większą ilość nasadzeń.

Dzisiaj chcę powiedzieć jasno: jesteśmy otwarci na współpracę z każdym. Mamy w kontrakcie możliwość współpracy z dobrymi, chętnymi sadownikami w zakresie tej odmiany. Mówię to oficjalnie w imieniu zrzeszenia Stryjno-Sad – podsumowuje szef grupy.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here