W odmianach klubowych część sadowników widzi alternatywę i szansę na poprawę rentowności swoich gospodarstw. Patrząc na udział tych odmian w zachodnich rynkach należy zaznaczyć, że będzie to alternatywa dla bardzo nielicznych sadowników w skali kraju.
O odmianach klubowych dyskutuje się w Polsce coraz częściej jako o alternatywie w produkcji czy kierunku zmian w branży. Niektórzy uważają nawet, że ich uprawa może poprawić ogólną sytuację w sadownictwie. Niewątpliwie takie inicjatywy są potrzebne i warto je popierać. Nadal mówimy jednak o małym wycinku rynku. Z drugiej strony niektórzy mogą powiedzieć, że to jest właśnie istota odmian klubowych.
Z analiz włoskich ekspertów wynika, że ilościowy udział odmian klubowych we Włoszech odpowiada za 10% sprzedaży detalicznej. To niedużo, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę kluczowe aspekty i uwarunkowania tamtejszego rynku.
Po pierwsze Włosi zarabiają znacznie więcej od Polaków i za średnią wypłatę mogą nabyć więcej towarów i usług. Po drugie spółdzielnie na północy kraju posiadają już licencję na uprawę kilkunastu odmian klubowych. Do tego dodajmy marketing i reklamy za miliony euro. W rezultacie 10-procentowy udział w rynku może być traktowany jako dosyć skromny sukces.
W pozostałych krajach UE udział ten jest jeszcze mniejszy, zazwyczaj kilkuprocentowy. W związku z powyższym, sceptycy twierdzą, że w Polsce może on wynieść maksymalnie 2-3% całkowitej sprzedaży. Czyli przy naszej (spadającej) krajowej konsumpcji około 10 – 15 tysięcy ton rocznie. To z kolei zaledwie około 250 – 350 hektarów przy plonowaniu na poziomie 40 ton.
Jeśli chodzi o nasadzenia odmian klubowych w Europie to trend jest wyraźny. Przybywa nowych odmian, nowych sadów, a więc rośnie także produkcja. Ta w sezonie 2023/24 po raz pierwszy przekroczy pół miliona ton w skali całego kontynentu. Największy wzrost produkcji dotyczy Cosmic Crisp®
źródło: www.italiafruit.net