Dziś przyjrzeliśmy się Klapsie w jednej z sieci sklepów. Obserwując rynek i znając ceny, jakie za te gruszki otrzymuje sadownik, należy po raz kolejny zwrócić uwagę na dysproporcje w zyskach i ponoszonym ryzyku.
Za mały % ceny detalicznej trafia do rolnika
Sieci marketów stają się w Polsce głównym nabywcą świeżych warzyw i owoców. Wobec ich stałej ekspansji ubywa małych, osiedlowych sklepików oraz spada znaczenie targowisk. W efekcie spada liczba kupujących na rynkach hurtowych, więc także i ich znaczenie. Trend ten mogą zmienić jedynie konsumenci, albo korzystne przepisy, które będą sprzyjały tradycyjnemu modelowi handlu i małym biznesom.
Przewaga kontraktowa marketów widoczna jest w handlu praktycznie każdym krajowym owocem czy warzywem. Nie inaczej jest w przypadku gruszek. Pierwsze dostawy krajowej Klapsy zawitały już do największych sieci marketów. Obecnie producent otrzymuje około 25% ceny detalicznej ponosząc przy tym najwyższe koszty i ryzyko związane z produkcją „pod gołym niebem”.
Oczywiście nierzadko zdarza się, że do producenta trafia jeszcze mniejszy procent finalnej ceny. Jednak w tym wypadku duża część dostaw Klapsy była przygotowana przez sadowników „na gotowo”. Ten sposób dostaw pozwala zminimalizować koszty grup producenckich i firm dostarczających owoce do marketów. Ceny jakie obowiązywały za takie dostawy to w ostatnich dniach najczęściej 2,60 – 2,70 zł/kg. Za Klapsę na sortowanie można dziś dostać przeważnie 2,50 zł/kg.
Branża bardzo potrzebuje zmian
Żeby zmienić ogólne zasady współpracy z marketami można to zrobić po pierwsze z pozycji siły. Chodzi o blokowanie centrów dystrybucyjnych czy stosowaną na Zachodzie antyreklamę, w przypadku, gdy dana sieć importuje owoce szeroko dostępne w danym kraju po niższych cenach. Jest to zatem wymuszenie pewnych zmian. Niestety, sadownicy i warzywnicy nie są w Polsce dostatecznie dobrze zorganizowani, żeby skutecznie przeprowadzić takie działa w skali całego kraju.
Można to również zrobić z pozycji partnerskiej dyskusji. Ta w polskich realiach również jest bardzo trudnym zadaniem, jednak nie niemożliwym. Także w tym wypadku konieczne jest wspólne działanie dostawców, czyli grup producenckich, spółdzielni i mniejszych firm handlowych. Dobrze byłoby, gdyby w tego typu przedsięwzięciach uczestniczyły również związki zawodowe i organizacje branżowe.
Osoby decyzyjne w największych sieciach muszą wiedzieć, że nie można przez 20 lat sprzedawać jabłek w promocji po 0,99 zł/kg kilkanaście razy w sezonie. Kupcy powinni być świadomi kosztów i ryzyka, jakie ponoszą producenci. Wobec coraz większej liczby sklepów wielkopowierzchniowych jako branża musimy ucywilizować handel z marketami. Czy to w ogóle możliwe? Jedno jest pewne, brak jakikolwiek działań na pewno niczego nie zmieni.