W tym sezonie handlowym sadownicy otwierali komory chłodnicze z kontrolowaną atmosferą nawet przed świętami Bożego Narodzenia i tuż po Nowym Roku. Chociaż wówczas spotykało się to z krytyką, to z perspektywy czasu wydaje się dobrą decyzją.
Zarówno sadownicy i pośrednicy w Polsce muszą działać na bardzo niestabilnym rynku. Idared na przestrzeni 14 miesięcy może kosztować od 0,35 do 4,50 zł za kilogram. Nikt nie przewidzi, jak potoczy się handel jabłkami. Tak, jak nikt nie spodziewał się w ubiegłym roku rekordowych cen, tak nikt sądził, że dojdzie do stagnacji w maju 2021.
Na początku stycznia pisaliśmy o zwiększającej się na rynku ofercie jabłek z komór z kontrolowaną atmosferą. Sadownicy otwierają pierwsze komory z KA – ceny równe jesiennym Wówczas zagadnienie spotykało się ze zdecydowaną krytyką ze strony sadowników. Komentowano to miedzy innymi w ten sposób, że nie po to się inwestuje w nowoczesne chłodnictwo, żeby sprzedawać jabłka w grudniu.
Niemniej najistotniejszy jest rachunek ekonomiczny. Biorąc pod uwagę koszty przechowalnictwa, pomimo takich samych cen, ci sadownicy, którzy sprzedali jabłka w grudniu lub na początku stycznia osiągnęli ostatecznie lepszy wynik finansowy.
Kontynuowanie przechowywania 100 tonowej komory do połowy maja to kilka tysięcy złotych kosztów energii elektrycznej. Nie zapominajmy również o kondycji jabłek. Większy odsetek jabłek przemysłowych, to finalnie niższa cena ze sprzedaży całej partii. Obecnie w handlu jabłkami obserwujemy wyraźną stagnację. Ci sadownicy, którzy zdecydowali się na przechowanie do tej pory, zamierzają ją kontynuować.