W Chinach 10 milionów jabłek mniej. Co to oznacza dla nas?

jablka po gradzie

Minione sezony pokazują nam, że polityka przetwórców nie zmienia się. W związku z tym nie możemy liczyć na nic nowego w tym sezonie. Sadownicy po raz kolejny będą „kowalami własnego losu”, ale warto dodać, że są obecnie w wyjątkowo dogodnej pozycji.

Chiny choć są daleko i wydaje się, że nas nie dotyczą mają tak naprawdę ogromny wpływ na światowy rynek koncentratu jabłkowego. Szczególnie w tym sezonie. Tegoroczne zbiory jabłek będą tam aż o 22% niższe od ubiegłorocznych. Chińczycy zbiorą 36 milionów ton jabłek, czyli niemal o 10 milionów ton mniej niż w ubiegłym roku, ale co właściwie z tego wynika dla nas?

Otóż będziemy mieli do czynienia z powtórką z roku 2018. Jest bardzo prawdopodobne, że po raz kolejny będziemy największym producentem koncentratu jabłkowego na świecie. Niesie to szanse i zagrożenia.

Sadownicy muszą sobie uświadomić, że są właścicielami surowca, o którego będą zabiegać zakłady przetwórcze. W sezon wchodzimy z mniejszymi zapasami soków i koncentratu niż w roku ubiegłym. Ponadto około 70% europejskich jabłek przemysłowych znajduje się w Polsce. Warto sobie to uzmysłowić.

Niestety branża przetwórcza w Polsce to przede wszystkim zachodni kapitał, który dąży do powiększania swojego zysku. Oczywiście wzrosły koszty produkcji koncentratu jabłkowego, ale wzrosły także jego ceny na rynkach międzynarodowych i najprawdopodobniej będziemy notowali kolejne wzrosty. 

Smutnym przykładem, który przywołują sadownicy jest pamiętna jesień 2018 roku. Branża po przymrozkowym roku 2017 i cenach surowca na poziomie 1,00 zł/kg weszła w nowy sezon bez żadnych zapasów. Przewaga kontraktowa i rekordowe zbiory pozwoliły na obniżki cen do pamiętnych 8 groszy, na które tak czy inaczej godzili się sadownicy czekając po wiele godzin w kolejkach na punktach skupu.

Przed jesienią 2022 roku producenci muszą mieć świadomość międzynarodowej sytuacji na rynku jabłek przemysłowych i koncentratu jabłkowego. Przykład sprzed 4 lat pokazuje, czego powinni spodziewać się sadownicy ze strony przetwórców. Gra toczy się o setki milionów euro. Po raz kolejny to sadownicy zdecydują, jakie będą ceny surowca do przetwórstwa, którego branża nie kupi w takich ilościach nigdzie indziej w Europie. 

Nie zapominajmy o specyfice polskiego rynku, na którym ceny odrzutu od produkcji deserowej w wyjątkowo istotny sposób wpływają na towar wysokiej jakości. Zatem gra toczy się tak naprawdę o dwie stawki, tą drugą są właśnie jabłka deserowe.

2 KOMENTARZE

  1. Gdyby komus zalezalo aby ustabilizowac, upozadkowac i powalczyc o światowe rynki razem to moze byla by to szansa dla polskiego sadownictwa. Niestety Polskie Partactwo, zawisć a moze przedewszystkim krutkowzrocznosć marnych elit ( Pis+PO zeby nie bylo) w Polsce sprawi że bedzie jak zwylke. Gdzie Polski Holding Sporzywczy? Czemu grupy padają?

  2. Chiny boją się napaść na Tajwan bo będą Amerykańskie sankcje i uduszą się ze swoim koncentratem jabłkowym. A wtedy nasz by poszedł do góry jak by Niemiec chciał się podzielić ceną z Polakiem. Ale wątpię .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here