Rozpoczęliśmy 2023 rok, jednak plantatorom w Serbii nie wypłacono jeszcze 45% należności za dostawy malin z ubiegłego roku. W Polsce z większymi problemami borykają się obecnie przetwórcy.
W Polsce problem polega na tym, że mrożonki wyprodukowane na starcie sezonu mają dziś na tyle wysoką cenę, że odbiorcy rezygnują lub zwlekają z zakupem. Owoce kupione po niemal 20,00 zł za kilogram, przesortowane, zamrożone i przechowane do dziś generują duże koszty, czyli wysoką cenę finalną. Napływ tanich mrożonek z Ukrainy sprawił, że dziś sprzedaż (z zyskiem) produktu z części sezonu jest praktycznie niemożliwa.
Nierzadko zdarza się, że kupujący zwleka z odbiorem i mrożonki są dalej przechowywane w przetwórni. Firma nie ponagla odbiorcy wystawiając np. fakturę za dłuższe przechowanie, ponieważ obawia się straty klienta w przyszłości. Krajowy rynek i ceny skupu załamały się z powodu masowego, bezcłowego importu mrożonych malin z Ukrainy. Od lipca do końca października sprowadzono aż 16 400 ton mrożonych malin z Ukrainy do Polski.
W Serbii większe problemy mają natomiast plantatorzy. Ogromna presja zakupowa windowała latem ceny do rekordowo wysokich poziomów. Jednak nie wszyscy otrzymali wszystkie należne im pieniądze. Zakłady odebrały i zamroziły owoce. Dziś brak zapłaty tłumaczą spadkiem eksportu i popytu na produkt oraz ich trudną sytuacją finansową.
Zdaniem sadowników i związków to niedopuszczalne. Umowy na dostawy muszą być wiążące i respektowane. Prezes serbskiego związku producentów malin i jeżyn ostrzega, że opisane zachowanie kupujących doprowadziło do tego, że zaledwie 5 – 10 % plantatorów malin przygotowało swoje plantacje na kolejny rok. Reszta tego nie zrobiła, ponieważ zwyczajnie nie mają pieniędzy na nowy sezon. Nie odzyskali oni nakładów poniesionych na produkcję w 2022 roku.
źródło: agrotv.net