Czereśnie z południa kontynentu (z pełni zbiorów) w dużych ilościach wjeżdżają do naszego kraju. W związku z tym ceny pierwszych partii krajowego Burlata bardzo szybko spadły. Ponadto sadownikom jest go coraz trudniej sprzedać.
– Codziennie przyjeżdża 7, 8 czy 10 samochodów, które załadowane są czereśnią węgierską, serbską, grecką… – relacjonuje sadownik z Dolnego Śląska, który na co dzień sprzedaje swoje czereśnie na rynku hurtowym we Wrocławiu i chce pozostać anonimowy. Producent stawia odważną tezę, że rynki hurtowe w Polsce powoli stają się rynkami dla importerów i pośredników, a krajowy producent schodzi na drugi plan.
W związku z dużą podażą owoców z importu, on i inni sadownicy zmuszeni są do obniżania cen swoich czereśni – Pierwszą partię sprzedałem po 15 zł/kg, następnie sprzedawaliśmy po 12 – 13 zł/kg. Wczoraj ceny Burlata nieco niższej jakości spadły nawet do poziomu 7 – 8 zł/kg – dodaje z niekrytym zdenerwowaniem. Na rynku w Broniszach ceny są nieco wyższe, od 10 do 14 zł za kilogram. Niestety kupujący wybierają import, którym w teorii można handlować wyłącznie na halach, a stoi tuż obok naszych owoców pod wiatami – dodaje.
Nasz rozmówca zwraca także uwagę na ostatnie zdjęcia importowanych czereśni z marketów. Podobnej jakości czereśnie są sprzedawane także na dolnośląskim rynku i co ciekawe importerzy nie mają większych problemów z ich sprzedażą po 18 zł/kg…
Sadownik zastanawia się również jak rozwiązać ten coroczny problem. Z jednej strony mamy wolny przepływ towarów w Unii Europejskiej, a z drugiej krajowych producentów, których dochody przecież nie muszą być corocznie ograniczane przez masowy import. Teoretycznie sprawa wydaje się prosta w przypadku czereśni z Serbii, Mołdawii i Ukrainy, które w Unii nie są. Niemniej krajów tych dotyczą przecież preferencyjne warunki eksportu czy specjalne kontyngenty, a ostateczna decyzja nadal zależy od Brukseli…
Taka sama sytuacja będzie ze zbożem.
Co sprawia, że bardziej opłaca się czereśnie zerwać w Grecji, zawieźć do Polski i sprzedać niż sprzedać lokalną czereśnie? Transport też kosztuje, więc dlaczego nasza jest droższa?
Tańsza produkcja, kolego jeśli by się to nie opłacało to by nikt nie woził.
Widocznie jest słabym producentem i jeszcze słabszym sprzedawcą
Trzeba się odwołać do patriotyzmu kupujących rodaków…wspierajmy naszych producentów…ale z drugiej strony brak konkurencji prowadzi do monopolu…gdzie zatem leży złoty środek?